Muzyka

poniedziałek, 19 lutego 2018

(Ta jedyna) Rozdział I - Kim ja jestem?


Turcja, rok 1540.

Szłam, ciągle szłam. Nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa, uginały się pode mną, z zmęczenia zamykały mi się same powieki, czułam się taka bezsilna. Nie pamiętam zupełnie niczego, czemu idziemy? Dokąd zmierzamy? Kim ja w ogóle jestem? Jak się tu znalazłam? Tyle pytań, a brak prawidłowej odpowiedzi, jak jeden człowiek potrafi mieć tyle pecha w swym jednym życiu? Najwidoczniej urodziłam się pechowcem. Lecz to zabawne, z mojego życia zapamiętałam tylko jedwabną suknię, krzyki i zupełna ciemność. Czy to dobrze? Lekko uniosłam głowę do góry, miałam pełny obraz na dziewczyny, które szły razem ze mną. Jedne co chwilę pochlipywały, drugie zaś mocniej płakały. Choć znalazły się takie co przeklinały w swym ojczystym języku, a z skąd to wiem?  Ponieważ rozumiałam je. Strasznie nas dużo było, jeden sznur do którego nasze ręce były przywiązane się ciągnął chyba w nieskończoność.

- Już dłużej nie dam rady iść...- mruknęłam i upadłam z hukiem na ziemię.

- Pomocy! Ona zemdlała!!!- krzyknęła któraś z dziewcząt. Próbowała mnie obudzić, lekko poklepywała policzki.

W tle usłyszałam męski głos, poczułam jak mocno szarpię mnie o ramiona. Lecz to nic nie dawało, żadnego efektu. Leżałam na tej zimnej ziemi bez życia.

- Zostawiamy ją.- stwierdził mężczyzna, słyszałam oddalające się ciężkie kroki.

- Ale jak to?- zdziwiła się dziewczyna.- Nie możemy, ona nadal żyję!

- Powiedziałem coś!- warknął mężczyzna, uderzył kobietę która mu się sprzeciwiała.- Ale jak tak bardzo chcesz to zostawię cię z nią. I tak mieliśmy udane łowy.- spojrzał na gromadę dziewcząt. Podszedł do młódki i przeciął sznur.

Poczuła się wolna, lecz nie przemyślała swojej decyzji. Lecz coś w głębi serca mówiło jej aby uratować tą dziewczynę. Spojrzała na nią, blondwłosa spokojnie oddychała, odetchnęła z lekką ulgą. Rozejrzała się dookoła, nic innego nie było niż las. Jak na razie musi poczekać. Tylko na co? Na swoją śmierć?


Parę godzin później.

Otworzyłam delikatnie swe powieki. Leżałam na czymś miękkim, w łóżku? Powoli wstałam, lecz musiałam jednak usiąść. Ból głowy nie ustępował, rozejrzałam się po komnacie. Wygląda na lecznice, ciekawe jak tu się znalazłam. Ale zamiast nazywać siebie pechowcem, od dziś zacznę na siebie mówić szczęściara, nagle ktoś próbował dostać się do komnaty. Przestraszyłam się, nie wiele myśląc wzięłam zepsuty świecznik do ręki, i stanęłam naprzeciwko drzwi. Gdy się już na oścież otwarły, to uderzyłam starszego mężczyznę.

- Ała!!!- wrzasnął i zabrał mi natychmiast ułamany świecznik. Cały czas łapał się za głowę, mamrocząc coś pod nosem.- Zycie ci nie miłe hatun!? Nic z siebie nie wydusiłam, cały czas wpatrywałam się mężczyźnie, był już strasznie siwy.- Co tak mi się przyglądasz? A po za tym jak masz na imię, z skąd przybyłaś?

Dobre pytanie, sama nie wiem kim jestem. Mężczyzna zaczął szybko mówić i również chodzić dookoła. Do lecznicy wkroczyła następna osoba, tym razem to była dziewczyna około mojego wieku, przynajmniej tak mi się zdaję.

- Nareszcie!- krzyknęła uradowana i podbiegła do mnie rzucając mi się na szyję. Nadal nic nie rozumiałam. Miałam znowu tyle pytań, mam nadzieję, że chociaż mi na nie odpowiedzą.

- Kim jesteś?- spytałam się dziewczyny, gdy wreszcie się o de mnie odkleiła.

- Jestem Diana, to ja cię uratowałam.- wyszczerzyła swoje zęby.- A to jest Sumbul.- wskazała na mężczyznę.- Pewnie teraz sobie myślisz gdzie ja jestem, co to za miejsce, zgadza się?- Normalnie czyta mi w myślach, ale kiwnęłam głową.- Znajdujemy się w pałacu sułtana Sulejmana..

- Jesteśmy w Turcji?!- złapałam się za głowę.

- A co sobie myślałaś?- odezwał się lekko wkurzony Sumbul.- A po za tym dosyć tego gadania, chodźmy już do haremu, Nigar kalfa wytłumaczy wam zasady.

Posłusznie poszliśmy za nim, choć Sumbul patrzył się na mnie podejrzanym wzrokiem, lecz nie za barzdo się tym przejmowałam. Po drodze nowa koleżanka tłumaczyła mi jak się tutaj znaleźliśmy. I otóż jak mnie ratowała, gdy ja zemdlałam. Opowiadała mi również o haremie, była tutaj o de mnie dłużej, choć tylko parę godzin. Dalej mówiła podczas naszej podróży, jaki ten pałac jest piękny. Mówiła to z taką ekscytacją w głosie. Cicho się z niej zaśmiałam. Buzia się jej nie zamykała, mówiła i wciąż mówiła, nawet Sumbul ją nie zganił. Nawet nie patrzyła na drogę, parę razy zwracałam jej uwag. Że zaraz się przewróci, albo z kimś stuknie, ale ona tylko się śmiała. W pewnym momencie stuknęła się z kimś. Upadła na podłogę, kobieta odwróciła się z niezadowoloną miną.

- Głupia!- ryknęła na cały harem.- Nikt nie nauczył cię jak masz okazywać szacunek prawdziwej sułtance!

Dziewczęta z haremu natychmiast wyszły aby przyjrzeć się zaistniałej sytuacji. To chyba dla niech jedyna rozrywka. Sama nie wiedziałam jak mam się zachować, ale coś mi mówiło abym wkroczyła do akcji.

- Zostaw ją.- odezwałam się i spojrzałam groźnym wzrokiem na kobietę. Czarnowłosa kobieta na początku się zaśmiała, ale potem jej twarz przybrała inny wyraz.

- Ciebie mam się słuchać?- syknęła, po czym uderzyła mnie. Upadłam na podłogę,

- To są nowe niewolnice, dopiero co dzisiaj przybyły, jeszcze nie nauczyły się zasad.- zaczął się tłumaczyć.

- Twój koniec jest bliski.- jej ton głosu był taki zimny.- Gdy nastanie tutaj moja era, pozbędę się cię jako pierwsza.- uśmiechnęła się.

- Ale...- Czarnowłosa sułtanka nie słuchała dalej Sumbula, traktowała go niczym jak powietrze, odwróciła się do mnie, kazała mi wstać. Nie wykonałam polecenia.

- Jeśli jeszcze raz tak mnie potraktujesz.- przykucnęła do mnie.- To nie ujrzysz jutrzejszego dnia.- zagroziła, a następnie odeszła w swoją stronę.

tumblr_nvynlc9yrk1qb64kco8_250_small.gif

- Kim jest ta kobieta? To istne wcielenie zła!- powiedziała Diana.

- Mi to mówisz? Od kiedy tu przybyła to już się rządzi. Jakby była co najmniej sułtanem.- westchnął zrezygnowany.

"To są nowe niewolnice..", te słowa cały czas krążą mi po głowie. Tego dnia nie mogłam się już na niczym skupić.

Pałac w Kütahya, ten sam dzień.

Brązowowłosa sułtanka z niecierpliwością czekała, jej kroki było słychać wszędzie. Cały coś trąciła, była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła kiedy to przybył książę. Oddała mu należny szacunek, podszedł do niej i mocno ją przytulić. Sułtanka modliła aby skończyła się ta męka. Brzydziła się z nim, każda spędzona z nim minuta traktowała to jak brak tlenu. Nigdy tego nie czuła, nie miała motyli w brzuchu. Rodzice bardzo byli szczęśliwi jak wychodziła za Osmańskiego księcia. Bardzo wspierali córkę jak i również księcia. W szczególności rodzice chcieli aby któryś z ich wnuków, Abed lub Abbas zasiedli na tronie imperium Osmańskiego. Ona zaś widzi to inaczej, kiedy Bayezid jakimś cudem stanie się sułtanem, to nie przetrwa ani jednego dnia. I to ona wtedy stanie się valide dla swych synów. Cały świat będzie o niej mówił, i nigdy nie przestanie.

- Witaj kochana.- ucałował ją na przywitanie, sułtanka nawet nie odwzajemniła uśmiechu. Nienawidziła to kiedy jej robił, jak najszybciej chciała wyjść. Z daleka od niego.- Coś się stało?- spytał się zatroskany.- Od paru dni chodzisz smutna..

376186d6815e3c29643ecf957af3317a_small.gif

- Po prostu źle się czuje, muszę po prostu odpocząć.- powiedziała spokojnym głosem, tak aby nic nie zauważył.

- Niech medyczka cię zbada.- zaproponował.- Może jesteś w ciąży?- uśmiechnął się. Bardzo by chciał aby ukochana była w ciąży. Jedynie miał dwóch synów. Z czego jego brat miał już całą gromadkę, ale tego można było się spodziewać po Selimie. Było widać po wyrazie sułtanki, że nie miała ochoty na żadne badanie. Bayezid zrezygnował, lecz po chwili oświadczył.- Za parę dni ruszamy do Topkapi, ojciec chcę się z nami widzieć.- Huricihan leciutko kiwnęła głową, książę się delikatnie uśmiechnął po czym wyszedł. Huricihan wpadła w taki szał, wściekle rzucała czym popadnie.

- Nienawidzę cie! Zniszczyłeś mi życie! Prędzej cię zabiję niż z tobą wyjadę!- wzięła wazon który znajdował się w pobliżu i rzuciła nim w kierunku hebanowych drzwi, prawie by trafiła w pewną osobę.- Ah, to ty. Wybacz, nie chciałam.- pogładziła suknię, i zaczęła się zachowywać jak to na księżniczkę przystało.

- Nic się nie stało pani, rozumiem twój ból. Ale nie martw się, książę Bayezid zapłaci nam za to.

- Nie mogę się doczekać tego wspaniałego dnia.- usiadła na ottomanie, po czym się uśmiechnęła.- A teraz chodźmy, musimy złożyć komuś wizytę. Bayezid nie może się o tym dowiedzieć.

Mężczyzna wraz z sułtanką opuścili komnatę, wyruszyli w stronę targu. Musieli się pośpieszyć, nie chcieli żadnych kłopotów.

Parę dni później, pałac w Topkapi.

Nigar kalfa wytłumaczyła nam panujące zasady w haremie, komu musimy okazywać szacunek, jakie będziemy mieli tutaj obowiązki i jeszcze pełno wiele innych rzeczy. Zapamiętałam z tej lekcji jedynie, że muszę okazywać szacunek prze de wszystkim sułtanowi, sułtanko i książętom. Niezbyt mi się to uśmiechało, lecz mam dach nad głową. Na razie mi to w zupełności wystarczyło. Diana była lekko nadal oszołomiona, teraz gdy gdzieś idzie rozgląda się dookoła. Zastanawiałam się nad rodziną  Osmańską. Czy będę miała możliwość aby ich poznać? Bardzo szybko dostosowałam się do haremu, w przeciwieństwie do innych dziewcząt. Inne nadal płakały w nocy, chciały wrócić do swych rodzin. Ja takiej potrzeby nie miałam. Reszta dziewczyn a zwłaszcza znajdujące się na piętrze faworyt są strasznie niemiłe. W szczególności wczoraj w nocy otoczyły mnie i Dianę. Śmiały się z nas, oraz z naszych ubrań. Nie słucham ich, takie głupstwa wygadywały. Ciekawe ile razy odwiedzą sułtana, pewnie większość z ich kłamała. I nigdy na swe oczy go nie widziała. Dowiedziałam od innych dziewcząt, że ten diabeł nazywał się Nurbanu, pochodzi z Wenecji. Jest matką jednego księcia i trzech sułtanek. Trochę nie orientowałam się na początku. Myślałam, że jest z sułtanem, ale jak później się okazała jest z księciem Selimem. O księciu Selimie także dużo słyszałam. Ale nic dobrego, zazwyczaj, że lubi kobiety i wino. I że niestety sułtan widzi w nim następcę. Byli także jeszcze inni książęta, lecz już nie żyją. Jest jeszcze książę Bayezid. Diana choć go nie widziała, to już zaczęła się nad nim rozpływać. Lecz on ma małe szanse na objęcie tronu, a po za tym ma kobietę którą strasznie kocha. Ciekawe jak to jest być kochanym przez kogoś? A może miałam taką miłość? Lecz jej nie pamiętam? Może mnie teraz szuka? Z moich przemyśleń wyrwała mnie Nigar, jak zwykle musiała posłać mnie po coś. Tym razem musiałam odebrać rzeczy z pralni. Było takie ciężkie. Nawet nie widziała swoich nóg, ani nikogo innego przede mną. To raczej źle wróży. Potknęłam się niedaleko haremu,

- Co za wstyd.- szepnęłam sama do siebie. Zaczęłam zbierać rzeczy z podłogi, zauważyłam parę butów. Ktoś nade mną stał, wzrok sam pokierował się ku górze. Ujrzałam przystojnego rudowłosego mężczyznę.

- Nie wiesz, że do takiej pracy bierze się dodatkową osobę?- odezwał się przyjaznym głosem.

- Jestem tu dopiero od paru dni.- wstałam i dokładniej mu się przyglądałam. Musiał to zauważyć, bo cały czas szerzył swoje białe ząbki.

- Spokojnie, niebawem nie będziesz musiała wykonywać już takich ciężkich prac.- powiedział tajemniczo po czym mnie zostawił samą z praniem.

Co miał na myśli? Kim do cholery on był?!

2 komentarze:

  1. To jest cudowne <3
    Ja chcę ciąg dalszyyyy! 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochanie <3
      Będzie na pewno, ale nie wiem kiedy :c

      Usuń

(Kochaj tylko mnie) Rozdział IV - Czas na zmianę

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━ ✦ ✦ ━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━ Ukazał mi się wielki pałac. Mama w młodości opowiadała mi o wielkim pałacu padys...