Muzyka

środa, 21 lutego 2018

(Ta jedyna) Rozdział II - Zdrada


Czarnowłosa kobieta uciekła z targu. Mężczyzna jej nie zauważył, cały czas podążał swą ścieżką. Kobiecie się to nie spodobało, bowiem wiedziała co chciał zrobić. Udał się do innej kobiety, harem mu już nie wystarczał.

Z bezsilności opadła na ziemię, łzy same bez pozwolenia zaczęły napływać. Miała tego już wszystkiego dość. Ile razy obiecywał jej dożywotnią miłość? Ona musiała być mu wierna, a on? Skakał z kwiatka na kwiatek. Kłamał w żywe oczy.
Po wszystkich przemyśleniach, smutek przerodził się teraz w gniew.
Z wściekłością wróciła do pałacu w Topkapi, zrzuciła pelerynę na podłogę, potem kolczyki od księcia, koronę, wszelkie brylanty. Służba natychmiastowo zbierała porozrzucane rzeczy. Nikt nie wiedział, że całej sytuacji przygląda się, pewna osoba.
Sułtanka udała się do swej komnaty. Czekała tam na nią Canfeda, zdziwiona jej nagłym przybyciem.

- Jak on mógł!!!- zaczęła wszystko zrzucać z stolika. Przyjaciółka sułtanki, strasznie się przestraszyła. Nie lubiła ją widzieć w takim stanie. Również nie przyznała jej się, że wiedziała od dłuższego czasu iż książę spotyka się z tajemniczą kobietą.

- A może.- zaczęła niepewnie.- Może książę, spotyka się w sprawach państwowych?
- Która to już!?- krzyknęła, nie słuchając przyjaciółki.- W Manisie, też spotykał się potajemnie z kobietą! Myśli, że niczego nie wiem?! To, że jest księciem, nie usprawiedliwia go! Nie ma prawa!- tupnęła nogą.

- Nurbanu!- zdenerwowała się już Canfeda.- Jesteś w haremie.- podkreśliła słowo.- Musisz się przyzwyczaić, iż książę będzie spędzał czas z innymi kobietami.

Nurbanu, nie słuchała. Zaczęła obmyślać intrygę, dzięki której książę się czegoś nauczy.

Huricihan, też nie była zadowolona. Razem z księciem Bayezidem, jechali do pałacu. Jeszcze zostało im parę godzin podróży. Sułtanka, modliła się o wypadek. Ale, najlepiej aby spotkało to Bayezida. Wtedy zostanie, Selim i jego syn Murad, a następnie wystarczy poczekać na śmierć sułtana. I cały świat będzie jej. Jeden z synów będzie rządził państwem Osmańskim. A drugi będzie rządził Węgrami. Bowiem z tego kraju właśnie pochodzi. Lecz zapomniała, o jednej osobie. Była to matka Bayezida. Jej największy wróg. Obie kobiety się nienawidziły. Nigdy nie zdobyła zaufania sułtanki Hürrem. W sumie, nigdy jej na nim nie zależało. Ona na pewno, po stracie synów i swej miłości, zabije się. Z taką myślą, uśmiechnęła się.

Książę, zaś nie mógł się doczekać spotkania z matką i siostrą. Z ojcem, ostatnio ich relacje znowu się pogorszyły. Bayezid już dał sobie spokój. Zawsze w oczach sułtana lepszy będzie Selim. Co by nie zrobił, zostanie w cieniu starszego brata. Ale, za to zawsze go matka wraz z Mihrimah wspierały drodze do tronu. Miał taką samą nadzieję do Huricihan. Ostatnio, nie chciała spędzać z nim czasu tłumacząc bólami głowy, lub zajmowania się dziećmi. Zaczął się martwić. Czy aby na pewno go kocha?

Cały dzień harowałam, i co w zamian dostaję? Na dzisiejszą zabawę w haremie, muszę roznosić tacy z jedzeniem. Diana, miała szczęście. Sumbul, wybrał ją do tańczenia podczas zabawy. A, może nadal ma mi złe? Za ten świecznik? To był wypadek, a przecież mocno go nie uderzyłam! Przy okazji dostałam nowe imię. Nie pamiętałam swojego starego. Sumbul nazwał mnie Derya, czyli wielkie morze. Ja im dam, wielkie.

Muzyka w haremie grała przez cały wieczór. Wybrane niewolnice, a w tym również Diana, tańczyły w rytm muzyki. Ich stroję błyszczały z każdym krokiem, z każdym ruchem. Aż, przez chwilę zazdrościłam jej. Miała porządny strój. A nie jakieś łachmany. Widziałam, ten blask w oczach. Zapewnie miała nadzieję, że przybędzie jakiś książę. A najlepiej, kiedy to będzie Bayezid. Bardzo mocno się w nim zakochała, a przecież nie widziała go w życiu na oczy!
Zabawa nie była ciekawa dopóki nie przyszła najważniejsza żona sułtana. Każdy wstawał z poduszek i oddawał jej należny szacunek. Żona sułtana usiadła na ottomanie, siedziała dumnie, wyprostowana. Jej zielony pierścień spoczywał na serdecznym palcu, na dzisiejszą zabawę rozpuściła rudowłose włosy. Dzisiaj w sukni dominowała czerwień. Na poduszkach obok haseki siedziała czarnowłosa wiedźma. Jak ja nienawidzę tej kobiety. Wreszcie mnie zauważyła, uniosła wysoko głowę.
Muzyka po raz kolejny ucichła, wraz z przyjściem brązowowłosej dziewczynie. Niewolnice, przestały i ustawiły się natychmiast w rządku. Nie znałam tej kobiety, czyżby to była ta słynna córka sułtanki Hürrem?

Dziewczyna spokojny i pewnym siebie krokiem podeszła do Roksolany ukłoniwszy się przed nią.

- Witaj Huricihan.- uśmiechnęła się lekko Hürrem.- Usiądź tutaj.- wskazała na poduszkę. Huricihan wykonała posłusznie polecenie i usiadła, Nurbanu cały czas obserwowała jej każdy ruch. Rudowłosa gestem dłoni wskazała na dziewczyny aby kontynuowały taniec.

- Wybacz, pani.- odezwała się brązowowłosa dziewczyna.- Gdzie jest sułtanka Mihrimah?

- Źle się czuję. I nie wieźmie dziś udziału w zabawie.- odpowiedziała oschle na pytanie Sułtanka nawet, nie spojrzała się dziewczynie w oczy.

- Kim jest ta Huricihan?- spytałam dziewcząt siadając wreszcie przy nich.

- To jest sułtanka Huricihan, kobieta księcia Bayezida.- wyjaśniła mi Elif.

A więc, to jest ta kobieta księcia Bayezida. Zaczęłam ponownie wypytywać dziewcząt o księcia. Aż niektóre zaczęły mnie mieć już dość. Najpierw była to Diana, a teraz ja. Dobrze, że przyszedł czas na podawanie kolejnych tac z jedzeniem, dziewczyny najpewniej za chwilę by mnie rozszarpały. Sekera aga, jak zwykle się nie obijał, te dania były tak staranne wykonane. Aż sama zaczęłam się robić głodna.

Mam nadzieję, że tym razem szczęście mnie nie odpuści. Z boku trzymałam tacę i jak najmocniej modliłam się aby jej nie opuścić. Lecz te schodki utrudniały mi strasznie pracę. Nie zauważyłam jednego, potknęłam się i całą zawartość wylałam na Huricihan, od razu wstała i wrzasnęła. Zapewne cała Turcja ją usłyszała. Nurbanu tylko się zaśmiała. Rudowłosa, zgromiła ją wzrokiem, natychmiast ucichła. Po chwili całego zamieszania kazała wrócić jej do dzieci. Przez zupełny przypadek zabrałam miskę która znajdowała się pod nogami czarnowłosej, potknęła się o moją rękę. Z wielkim hukiem upadła na kafelki w haremie. Myślałam, że zaraz mi się oberwie od haseki sułtana. Zamknęłam oczy i już się przygotowywałam na cios, kiedy to nic się nie zdarzyło, powoli uniosłam powieki ku górze i ujrzałam Roksolanę która się szeroko uśmiechnęła. Uf, czyli mi się upiekło? Myliłam się, sułtanka Nurbanu wstała, z jej warg zaczęła lecieć krew. W jej oczach było widać chęć mordu, już prawie miała się na mnie rzucić kiedy to sułtanka Hürrem, kazała Wenecjance iść do lecznicy.

- To jeszcze nie koniec!!!- krzyknęła, i wyszła z haremu.

Dyskretnie spojrzałam w kierunku brązowowłosej dziewczyny. Była nadal zdenerwowana, inne sługi próbowały ratować jej białą suknię. Lecz ta, zaczęła je odpychać. Schodząc z stopni, stała ze mną na równi. Mogłam teraz bliżej przyjrzeć się twarzy. Oczy również pełne nienawiści, żadnego współczucia, brak w nim radości, życia. Już chciała mnie uderzyć, kiedy to przeszkodziła jej rudowłosa.

- Huricihan!- odezwała się oschle.- Uważaj, nie ty tutaj sprawujesz władze.- ostrzegła ją starsza kobieta.- Kiedy to książę Bayezid zasiądzie na tronie to pierwszy rozkaz jaki wyda to będzie pozbycia się ciebie.

Aż, tak jej nie lubi? Czemu? Tyle pytań, rodzina Osmańska to pełne pasmo niespodzianek.
Sułtanka, chciała coś powiedzieć. Lecz zrezygnowała z tego pomysłu. Haseki, zmęczona dzisiejszym dniem, postanowiła wrócić do komnaty. Zostałam i zaczęłam sprzątać, po całym zajściu.

- Straż!- odezwała się, sułtanka Huricihan.- Zabrać ją do lochu!- wskazała na mnie. Strażnicy, posłusznie wykonali polecenie. Zaczęli się w mym kierunku zbliżać.

Całą drogę do lochów, szarpałam się najmocniej jak da. Rzucili mnie, jak nic nie wartą osobę.

- Zobaczycie jeszcze!- krzyknęłam do nich.- Będziecie mnie kiedyś błagać o litość!!

Odpowiedziała mi cisza. W tym lochu jest strasznie jak mówili, ciemność zaczęła całkowicie dominować. Jedynie towarzyszył mi skrawek księżyca. Chociaż na chwilę miałam spokój. Ile uda mi się w tym pałacu narobić wrogów? Jak na razie mam już dwóch. Zmęczona dniem, oddałam się w głęboki sen.

Pobudka, nie należała do moich ulubionych. Strażnik, wylał na mnie kubeł zimnej wody. Przy okazji sułtanka Hürrem, mnie wzywa. Czego chcieć może ode mnie? Pewnie porozmawiać, o całym wczorajszym zajściu.

Sumbul na szybko tłumaczył mi zasady, zdenerwowana, potknęłam się przed komnatą sułtanki. Przed upadkiem, uratował znowu mnie ten rudowłosy mężczyzna.

- Znowu się spotykamy. Najwidoczniej, pragniesz mnie całym swym sercem.

- Żartujesz.- zaczęłam, i wyrwałam się z uścisku.

- Głupia!- odezwał się Sumbul.- To jest..- Rudowłosy, natychmiast zasłonił mu usta. Coś szepnął mu do ucha, i Sumbul się już nic więcej nie odezwał.

Wzięłam głęboki oddech i weszłam, komnata jest największą jaką widziałam w tym pałacu. No może, oprócz komnaty sułtana. Ale jej nie widziałam. Oddałam należny szacunek, ucałowałam skrawek sukni. I odeszłam parę kroków do tyłu.

- Jakie masz wielkie szczęście.- odezwała się przyjaznym głosem.- Postanowiłam, wykorzystać twój potencjał i dać cię do haremu, z jednego moich synów.- Serce zabiło trzykrotnie mocniej. Aż, sama nie jestem pewna, czy sułtanka je słyszała.- Widzę, ten twój błysk w oku. Możesz osiągnąć znacznie więcej.- Nic nie mówiłam. Sułtanka dalej kontynuowała.- Zapewne, widziałaś już księcia Selima.- spojrzałam na nią, oszołomiona tym co powiedziała.- Do haremu księcia...

Po chwili wyszłam z komnaty, nadal byłam oszołomiona. To był książę Selim. Zapewne chciał mnie wziąć do swojego haremu. Byłam w tej chwili zrozpaczona. Szybkim krokiem udałam się do haremu, położyłam się na jednej z kanapie. Diana zauważyła, mój stan. Zaczęła mnie wypytywać. Lecz nie chciałam jej smucić.

- Ale czemu?- zdziwiła się Diana.- Co takiego złego zrobiła?

- Nic, ale dostała pewien zaszczyt. A nie każdy dostaje go od samej sułtanki Hürrem.- Diana, nadal patrzyła na Fahriye, nie zrozumiała co ma na myśli.- Otóż zostaje wysłana, do haremu księcia Bayezida.

Diana odsunęła się o de mnie, parę kroków w tył. Zaczęła głośno oddychać. Jakby dusiła się. Fahriye chciała jej pomóc. Odsunęła od siebie wszystkich.

- Jak mogłaś!!- krzyknęła po chwili załzawiona Diana.- To istna zdrada!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

(Kochaj tylko mnie) Rozdział IV - Czas na zmianę

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━ ✦ ✦ ━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━ Ukazał mi się wielki pałac. Mama w młodości opowiadała mi o wielkim pałacu padys...